Takeshi Cień Śmierci jest nową powieścią autorstwa M. L. Kossakowskiej, która zabiera nas do magicznego świata jak z japońskich legend. Świat pełen jest magii, honoru i przede wszystkim walki. Walki opisanej w widowiskowym stylu. Książka opowiada historię adepta Czarnej Wody, zakonu wychowującego najlepszych wojowników i zabójców. On jednak, aby zachować honor, musiał się przeciwstawić zakonowi i od teraz przemierza trakty jako zdrajca. Takeshi spotka na swojej drodze wiele przeciwności, w tym wrogów. Czy uda mu się wyjść cało z pojedynków aby dokonać przeznaczenie zobaczcie sami.
Autorka w ciekawy sposób przedstawia połączenie nowoczesnego świata z tradycją. Prosta kolonia na obcej planecie, która po stracie kontaktu z rodzimym domem zatraca swoją nowoczesność i wraca powoli do tradycji przodków, na nowo przechodząc poszczególne okresy rozwoju. Przypomina to bardzo świat stworzony przez Anne McCaffrey w serii Jeźdźcy Smoków z Pernu. Podobieństwa można doszukać się pomiędzy adeptami Czarnej Wody, a Wiedźminami Sapkowskiego. U Kossakowskiej różnica jest taka, że są oni przygotowywani do zabijania ludzi, ale tworzenie nieczujących bólu, nie mogących się odurzać wojowników jest bardzo podobna. A to wszystko uraczone klimatem feudalnej Japonii. Takeshi Cień Śmierci jest książką na wysokim poziomie, a do tego tak różną od poprzednich książek tej autorki. Czuć tu powiew świeżości i naprawdę, jeśli ktoś jest fanem autorki lub lubi daleki wschód to mogę tylko polecić tę książkę. Czytając Takeshiego można odbierać go jak dobry film Kurosawy. Walki są opisane w bardzo dobrym stylu, z dynamiką na jaką walka na miecze zasługuje, a czego wielu autorów po prostu nie potrafi.